Reklama

Rodzina

Zapomniane słowo wyrozumiałość

Kto choć raz budował dom albo choćby przez chwilę interesował się tym tematem, ten wie, że jedną z najważniejszych rzeczy w całym procesie jest solidny fundament. Bez niego nawet najpiękniejsze ściany i dach nie utrzymają się długo.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

A gdyby tak spojrzeć na relacje rodzinne, małżeńskie, przyjacielskie jak na dom, w którym chcemy mieszkać z miłością i ze spokojem? Zastanawialiście się kiedyś, co może być jedną z warstw takiego fundamentu pod dobre i stabilne relacje? Z pewnością jest ich kilka: miłość, zaufanie, cierpliwość, szacunek... i wyrozumiałość, o której często zapominamy.

Bywa, że w codziennym zabieganiu, w zmęczeniu i emocjach zaczynamy czynić wyrzuty sobie, dzieciom, współmałżonkowi lub współpracownikom. A przecież nikt z nas nie jest idealny. Nie są takie dzieci, które dopiero uczą się świata – rozpoznają swoje potrzeby, emocje, zasady, popełniają błędy i próbują jeszcze raz. Nie są też dorośli, którzy czasem się gubią, krzyczą, zapominają, a nieraz po prostu nie mają już siły, bo ciągną za sobą zbyt wiele życiowych wagoników: obowiązków, trosk, oczekiwań...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wyrozumiałość jest więc jak miękka warstwa fundamentu serca – nie twarda i nie zimna, ale trwała, bo zbudowana z miłości, pokory i zrozumienia. To ona sprawia, że nasz rodzinny „dom” nie pęka w miejscach napięć, tylko potrafi przetrwać burze. Widzi człowieka nawet wtedy, gdy jego zachowanie zawodzi. Potrafi spojrzeć z miłością tam, gdzie inni widzą tylko błąd, bo prawdziwa wyrozumiałość nie myli osoby z jej potknięciem, ale przypomina, że każdy z nas ma w sobie godność, której żaden błąd nie odbiera.

Czym jest wyrozumiałość?

Reklama

Wyrozumiałość to nie pobłażliwość i rezygnacja z zasad ani brak granic. To przestrzeń spotkania pomiędzy: „chciał(a)bym być lepszy(-a)” a „robię, co mogę”. To czułe spojrzenie na siebie, na dziecko, na drugiego człowieka. To także rezygnacja z pytań w stylu: „dlaczego to zrobiłeś(-aś)? Jak możesz się tak zachowywać?” albo „jak mogłem(-am) tego nie dopilnować?”.

Takie pytania, choć często wypowiadane z bezradności i, niestety, często też w złości, niosą w sobie nutę oskarżenia lub zrzucania winy, czasem nawet na tego, kto wcale nie jest winny.

Co zrobić?

Lepiej zapytać z czułością i ciekawością – nie po to, by oceniać, ale by naprawdę pomóc i znaleźć najlepsze rozwiązanie: „czego teraz potrzebujesz?” albo „co próbujesz mi powiedzieć przez swoje zachowanie?”. W tych pytaniach nie ma oskarżenia. Jest pragnienie zrozumienia. A słowo „zrozum” jest kluczem do wyrozumiałości. Bo zanim ocenisz – spróbuj zrozumieć. Zanim poprawisz – zobacz wysiłek, nim wybuchniesz – sprawdź, co się w tobie samym(-ej) „gotuje”. To droga serca, które słucha, zanim odpowie.

Zanim jednak staniemy się naprawdę wyrozumiali wobec drugiego człowieka, warto zapytać siebie: „czy potrafię być wyrozumiała(-ły) wobec samej/samego siebie?”.

Być może teraz pomyślisz: życie jest twarde. Trzeba być silnym, a nie czułym. Nie ma miejsca na słabość ani wyrozumiałość, bo słabi odpadają i przegrywają.

I właśnie tu trzeba postawić wyraźne STOP takiemu myśleniu. Bo bez wyrozumiałości wobec siebie, bez zrozumienia własnych emocji, granic i ograniczeń trudno być naprawdę wyrozumiałym wobec drugiego człowieka i jego potknięć.

Reklama

Rodzice często o tym zapominają. A przecież oni także potrzebują łagodności wobec samych siebie. Nie jesteś robotem ani lokomotywą, która ma obowiązek ciągnąć wszystko i wszystkich. Nie musisz mieć zawsze mądrych słów, idealnych reakcji ani siły, by uszczęśliwiać świat. Każdy z nas ma prawo do chwili słabości, do błędu, do odpoczynku. Nie jesteś też „złą mamą” ani „nieskutecznym tatą”, ponieważ coś dziś lub w ostatnim czasie ci nie wyszło. Jesteś człowiekiem, który może spokojnie powiedzieć sobie: „zrobiłem(-am) to najlepiej, jak potrafiłem(-am) w tym momencie”.

Czasem najlepsze, co możemy zrobić, to przytulić się wewnętrznie, odetchnąć i zapytać: czego ja teraz potrzebuję, żeby „wrócić do siebie”? Co mogę zrobić, żeby nie być dla siebie tak surowym? Taka postawa – pełna łagodności wobec własnych niedoskonałości – jest formą pokory, która mówi: nie muszę wszystkiego kontrolować, nie musi być perfekcyjnie.

I może to właśnie jest dobry moment, aby zapytać siebie: czy jestem dla siebie wyrozumiały(-a)? Czy potrafię być dla siebie łagodny(-a)? I przestać wreszcie obwiniać się za każde albo prawie każde niedociągnięcie, błąd czy porażkę. Bo dopiero wtedy, gdy uczymy się patrzeć na siebie z czułością i ze zrozumieniem, potrafimy w podobny sposób spojrzeć na drugiego człowieka – także na własne dziecko, w tym na nastolatka.

Bo wyrozumiałość zaczyna się od wewnątrz. Rodzi się z doświadczenia, że mimo naszych potknięć wciąż jesteśmy warci miłości. A kiedy rodzic to odkrywa – łatwiej mu być obecnym, spokojnym i cierpliwym wobec trudnych zachowań dziecka.

Czego się boimy, gdy chcemy być wyrozumiali?

Reklama

W relacji z dzieckiem lub nastolatkiem rodzice często obawiają się, że okazując wyrozumiałość, staną się zbyt pobłażliwi. Że jeśli „odpuszczą”, dzieci wejdą im na głowę i przestaną ich słuchać. To bardzo częsty lęk, który wynika z niezrozumienia samej natury wyrozumiałości. Bo jak napisałam wcześniej, wyrozumiałość nie oznacza braku ram czy zasad. To nie rezygnacja z wychowania, lecz sposób, w jaki te zasady są przekazywane.

W relacji z najmłodszymi i z dojrzewającymi nastolatkami potrzebna jest taka wyrozumiałość, która nie oślepia, ale rozświetla – jak miękkie światło, które pokazuje drogę, a nie zadaje ból, rażąc w oczy.

Pamiętajmy, że dzieci uczą się przecież przez doświadczanie, a nie przez doskonałość. Popełniają błędy, testują granice, czasem „sprawdzają”, czy ich miłość naprawdę jest pewna i bezpieczna. I właśnie wtedy, w tych trudnych chwilach najbardziej potrzebują dorosłego, który potrafi zobaczyć nie tylko zachowanie, ale je samo.

Dziecko, które krzyczy, często mówi: „zauważ mnie!”. To, które się buntuje, woła: „pozwól mi decydować, choć odrobinę!”. A to, które płacze bez końca, w rzeczywistości prosi: „bądź przy mnie, nawet jeśli nie wiesz, co powiedzieć”.

Wyrozumiałość nie oznacza, że wszystko akceptujemy. To raczej łagodne i mądre spojrzenie, które mówi: „widzę cię. Kocham cię i chcę cię zrozumieć mimo trudności i błędów”. To słowa bez oskarżenia i zarzutów.

Warto pamiętać, że wyrozumiałość nie znosi prawdy, ona tylko nadaje jej ton miłości. Można powiedzieć dziecku „nie” w uprzejmy sposób i można postawić granicę bez krzyku.

* * *

W relacjach rodzinnych warto pamiętać, że wyrozumiałość to:

• siła czułości, a nie słabość charakteru,

• most między sercem a zasadami,

• droga, na której uczymy się patrzeć oczami Jezusa z miłością większą niż strach i cierpliwością większą niż nasze oczekiwania.

W rodzinie, która uczy się takiego zrozumienia i wyrozumiałości, rosną nie tylko bliskość, ale i wiara, bo dziecko, które doświadcza wyrozumiałości rodziców, łatwiej uwierzy w miłosierdzie Boga. Wyrozumiałość nie czyni świata idealnym, ale czyni go bardziej ludzkim, a serca, które potrafią się rozumieć, stają się miejscem, gdzie naprawdę mieszka Bóg.

Autorka jest certyfikowanym edukatorem Pozytywnej Dyscypliny.

2025-10-28 14:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Po burzy spokój

2025-12-09 11:50

Niedziela Ogólnopolska 50/2025, str. 56-57

[ TEMATY ]

sprawy rodzinne

Adobe Stock

Kryzys w małżeństwie łączy się z pytaniem nie o to, czy dwoje ludzi do siebie pasuje, ale o to, czy są oni gotowi wzrastać.

W naszej kulturze słowo „kryzys” brzmi jak zapowiedź końca – coś, czego trzeba się bać albo co trzeba ukrywać. A jednak w perspektywie duchowej i ludzkiej kryzys bywa momentem łaski – chwilą, w której Bóg zaprasza nas do zobaczenia prawdy o sobie, o swoim małżonku i o tym, co w naszej miłości wymaga dojrzewania. To jest chwila niełatwa, ale bardzo często potrzebna.
CZYTAJ DALEJ

Bp Varden: to budujące mieć takiego Papieża

2025-12-20 18:05

[ TEMATY ]

papież

Vatican Media

Obecność Boga jest czymś oczywistym, mówi o tym cała Biblia. To my jesteśmy nieobecni! Brat Wawrzyniec uczy nas, jak powrócić z naszego oddalenia, szukać zjednoczenia z Bogiem i zwracać uwagę na Tego, który jest w nas i wokół nas – mówi bp Erik Varden na temat polecanej przez Leona XIV książki „O praktykowaniu Bożej obecności”. To budujące, że mamy Papieża, który na pierwszym miejscu stawia poszukiwanie Boga i zachęca nas, byśmy czynili to samo – dodaje bp Varden, w przeszłości opat trapistów.

O książce brata Wawrzyńca, XVII-wiecznego francuskiego karmelity, Leon XIV mówił podczas spotkania z dziennikarzami na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Libanu do Rzymu. Jeśli chcecie zrozumieć, kim jestem, przeczytajcie tę książkę – mówił Ojciec Święty. Wczoraj natomiast ukazała się w watykańskim wydawnictwie LEV nowa edycja książki Brata Wawrzyńca, do której Leon XIV osobiście napisał wprowadzenie.
CZYTAJ DALEJ

Kalendarz Adwentowy: Bóg z nami po imieniu

2025-12-20 21:00

[ TEMATY ]

Kalendarz Adwentowy 2025

Bożena Sztajner/Niedziela

• Iz 7, 10-14 • Rz 1, 1-7 • Mt 1, 18-24
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję