Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Papieskie klisze

Z Markiem Luzarem, reżyserem filmu „Tryptyk rzymski”, o jego realizacji i spotkaniach z Janem Pawłem II, rozmawia Mariusz Rzymek.

2025-10-15 07:40

Niedziela bielsko-żywiecka 42/2025, str. IV-V

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Archiwum M. Luzar

Papieskie błogosławieństwo dla reżysera „Tryptyku”

Papieskie błogosławieństwo dla reżysera „Tryptyku”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mariusz Rzymek: Krakowskie ślady Jana Pawła II można znaleźć w przestrzeniach świątyń, akademickich wydawnictwach oraz w ludziach, którymi się otaczał. Jak na nie trafiałeś?

Marek Luzar: Dorastając w Krakowie, nie sposób nie zetknąć się z osobami, które na swojej drodze spotkały kard. Karola Wojtyłę. Mój przyjaciel był przez niego ochrzczony, a Marek Skwarnicki, z którym współpracowałem przy produkcji serialu „Szkoła mędrców”, miał z nim przyjacielskie relacje. Takich ludzi było zresztą w moim kręgu więcej. Do tego dochodziły jeszcze osobiste doświadczenia uczestnictwa w papieskich pielgrzymkach oraz w spotkaniach, które Jan Paweł II inicjował z okna pałacu arcybiskupów przy u. Franciszkańskiej. Słowa, które wtedy padały, bardzo mocno rezonowały w moim życiu. W Krakowie w sposób naturalny wchodziło się więc w przestrzeń, po której poruszał się następca św. Piotra. Gdy przeniosłem się na Podbeskidzie, znów dotknąłem jego śladów. Zacząłem chodzić po górskich szlakach, po których on chodził. Zanurzałem dłonie w strumieniach, w których on je zanurzał. Każde z tych doświadczeń mogłem później przenieść, realizując „Tryptyk rzymski”. W nim odbiły się ślady kontemplacji malowideł w Kaplicy Sykstyńskiej oraz radości z ojcostwa, którym mogłem zilustrować historię Abrahama z trzeciej części papieskiego dzieła.

Reklama

Co spowodowało, że postanowiłeś zmierzyć się z materią poezji autorstwa Karola Wojtyły i nadać jej formę ruchomych ilustracji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zdanie z „Tryptyku rzymskiego”: „Przybywajcie widzący” było dla mnie zaproszeniem do przełożenia wierszy papieża na język obrazu. Czytając „Tryptyk”, go po prostu widziałem. To nie były dla mnie abstrakcyjne wizje, ale realne przestrzenie. Kraków, Rzym oraz Beskidy poznałem, nauczyłem się ich i pokochałem. Czułem się w pełni przygotowany, aby zmierzyć się z tym, co papież przelał na papier.

W Krakowie dorastałeś, uczyłeś się i dojrzewałeś. Jednym słowem znasz je na wylot. Jak to się stało, że Rzym stanął przed tobą otworem?

Reklama

Jako stypendysta fundacji Jana Pawła II miałem okazję spędzić w Rzymie kilka miesięcy. Przez ten czas moje sandały zostały starte do cna. Wieczne Miasto było dla mnie takim przedłużeniem Krakowa, w którym się wychowałem. I tu i tam znajdziesz zabytkową świątynię niemal na każdej ulicy, a historia wyłania się z każdego zakamarku. Będąc tam, uczestniczyłem we wszystkich środowych i niedzielnych spotkaniach, które odbywały się na pl. św. Piotra. Miałem to szczęście, że opieką objął mnie o. Konrad Hejmo, dzięki któremu trafiłem do Ogrodów Watykańskich i innych niedostępnych na co dzień miejsc. To był wyjątkowy czas. Z rzeczy niezwykłych, które mi się przytrafiły, był bliski kontakt z obrazami wielkich włoskich mistrzów. W Galerii Borgheze nie dość że przewodnik pozwolił mi spędzić niemal pół dnia, to jeszcze zachęcał do dotykania faktury płócien. Czułem więc pod palcami strukturę dzieł Rafaela, Veronesa’a, Tycjana. Z kolei dzięki bp. Tadeuszowi Rakoczemu oglądałem pl. św. Piotra z perspektywy balkonu, widziałem też w Watykanie łazienkę, którą cherubinkami dekorował Rafael.

Poezja nie jest wdzięcznym tematem dla kinematografii. Ile osób mówiło ci, że porywasz się z motyką na słońce?

Nawet M. Skwarnicki, któremu Jan Paweł II dał do zrecenzowania swoje wiersze, sceptycznie wyrażał się o możliwości ich przełożenia na język filmu. Dopiero, jak przedstawiłem mu scenariusz i storyboard „Tryptyku” (scenopis obrazkowy), uwierzył, że jest to realne. Gdy zobaczył pierwszy trailer, skomentował to słowami: „Tak, to jest ten duch!”. Mimo obiektywnych trudności, takich jak niemożność nagrywania materiału w kaplicy Sykstyńskiej oraz w Izraelu, wszystko udało się szczęśliwie dopiąć. Tam, gdzie nie mogliśmy się pojawić z kamerą, naturalistyczne kadry zastępowaliśmy animacją 3D. Wtedy ta technika dopiero się rozwijała. To była piękna podróż po tematach, które są trudne i niebanalne. Ten film nie powstałby, gdyby treść papieskich wierszy była dla nas nieczytelna. Ich charakter pięknie uwypuklił Krzysztof Kolberger. W jego wydaniu nie była to recytacja, ale modlitwa, która wypełniała warstwę wizualną.

Ile razy widziałeś się oko w oko z papieżem?

Reklama

To były trzy spotkania. Podczas pierwszego wręczyłem Ojcu Świętemu katalog z moimi pracami malarskimi, których tematem było ukrzyżowanie Chrystusa. Papież wziął go do ręki, pooglądał i oddał. Ten moment uwiecznili watykańscy fotografowie dzięki czemu mam wspaniałą pamiątkę. Było to duże spotkanie pielgrzymkowe, w którym uczestniczyłem, stojąc w pierwszym rzędzie. Za drugim razem było zupełnie inaczej, bardziej kameralnie. O tym, że dostąpię takiego zaszczytu, dowiedziałem się niemal z godzinę na godzinę. Na audiencję trafiłem wraz z dominikaninem o. Janem Górą, który przyjechał z grupą młodzieży. Na papieża czekaliśmy dłuższą chwilę. Gdy przybył, miałem wrażenie, że mam przed sobą ogromną górę i strumień światła. Z jednej strony majestat, a z drugiej duchowość. To wrażenie było czysto intuicyjne, ale zarazem bardzo mocne. Po tym jak przedstawił mnie o. Hejmo, wręczyłem papieżowi pastele, na której namalowałem tatrzańskie wierchy. Jan Paweł II rozwinął ją, pooglądał, a następnie położył mi ręce na głowie i powiedział: „To jest prawdziwy artysta”. Wtedy poczułem, jak przez całe moje ciało przeszedł dreszcz.

Kto stał za twoim trzecim spotkaniem z Ojcem Świętym?

Zaaranżował je bp. T. Rakoczy podczas diecezjalnej pielgrzymki Podbeskidzia do Rzymu w 2000 r. Wraz z żoną byłem częścią niewielkiej delegacji, która w godzinach porannych przekroczyła Spiżową Bramę. Wszedłem do Watykanu po reprezentacyjnych schodach, mijając strażników ubranych w stroje, które zaprojektował Jules Repond. Niewiele wtedy brakowało, a wziąłbym jeszcze udział w prywatnej Mszy św., którą celebrował papież. Podczas tego spotkania ofiarowałem pastele z namalowanym pejzażem tatrzańskim. Z tego, co wiem, trafiła ona do muzeum papieskiego na Via Cassia, w którym zdeponowane są dary, jakie przy różnych okazjach otrzymywał Jan Paweł II. Obok obrazów są tam precjoza z wszystkich stron świata. Pamiętam, że w trakcie audiencji papież poświęcił nam dużo czasu. Z jego rąk otrzymaliśmy różaniec, który zmotywował nas do codziennego odmawiania tej modlitwy. Moje ostatnie spotkanie z papieżem miało już zupełnie inny charakter. To był hołd, jaki w ciszy, w żałobnym korowodzie oddałem wielkiemu Polakowi, gdy jego ciało wystawiono na marach przy konfesji św. Piotra.

Jakie uczucia i emocje towarzyszyły ci podczas tych bezpośrednich spotkań z Janem Pawłem II?

Miałem świadomość, że spotykam się z człowiekiem, który jest w trochę innej rzeczywistości. Emanował od niego niesamowity spokój, ciepło i życzliwość. Każdego traktował indywidualnie. W jego towarzystwie wszyscy czuli się bardzo dobrze. Dlatego tak mocno lgnęły do niego dzieci, bo wyczuwałem szczerość i dobre intencje. Nie bały się go. Jeśli dzieci czuły się przy nim bezpiecznie, to tym bardziej dorośli. Tkwił w nim jakiś wyższy wymiar ojcostwa. „Tryptyk rzymski” miał być kolejną sposobnością do osobistych kontaktów z Janem Pawłem II. Te plany pokrzyżowała jego śmierć. Wiem, że o. Hejmo rozmawiał z nim o naszym projekcie. Gotowych efektów pracy, jaką podjęliśmy, papież jednak nie zobaczył.

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ten atak nigdy się nie powiedzie

Niedziela wrocławska 26/2023, str. IV

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Marek Perzyński

Wszelkie próby odbierania autorytetu św. Janowi Pawłowi II, atak na jego świętość, ma na Dolnym Śląsku silny odzew, budzi sprzeciw

Wszelkie próby odbierania autorytetu św. Janowi Pawłowi II, atak na jego świętość, ma na Dolnym Śląsku silny odzew, budzi sprzeciw

Z dr. Andrzejem Jarochem, przewodniczącym Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, o rzeczywistych powodach ataku na św. Jana Pawła II i wpływie tej „wojny niekinetycznej” na nasze życie, rozmawia Marek Perzyński.

Marek Perzyński: Sejm RP przyjął uchwałę o obronie dobrego imienia św. Jana Pawła II. To spontaniczna reakcja zdecydowanej większości polskiego parlamentu na to, co dzieje się ostatnio wokół osoby papieża z Polski. Dla świata stał się wielkim autorytetem, natomiast w Polsce są środowiska, które starają się ten autorytet zniszczyć. Czy Sejmik Województwa Dolnośląskiego zajmie się tą sprawą, podobnie jak Sejm? Dr. Andrzej Jaroch: Sprawa na Dolnym Śląsku ma identyczny oddźwięk, jak na terenie całej Polski. Wrocław, Dolny Śląsk ma bogatą historię spotkań z Janem Pawłem II. Przybył on do Wrocławia dwukrotnie. Dzięki drugiej obecności, podczas Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, poznał Wrocław cały świat. Procesja eucharystyczna, która miała wówczas miejsce, skupiła tak dużą liczbę wiernych, jak nigdy dotąd i nigdzie indziej podczas dotychczasowych kongresów eucharystycznych. Wszelkie próby odbierania autorytetu św. Janowi Pawłowi II, atak na jego świętość, ma na Dolnym Śląsku silny odzew, budzi sprzeciw. Ale jeśli chodzi o Sejmik, to jest struktura polityczna złożona z różnych frakcji. Część, którą ja reprezentuję, Prawo i Sprawiedliwość, ma aż 14 mandatów, co jednak nie wystarcza, by uzyskać większość. Tworzymy koalicję, co nie znaczy, że w sprawach, które nazywam umownie symbolicznymi, odwołującymi się do wartości, mamy zawsze możliwości uwzględnienia wspólnego stanowiska. Sejmowa uchwała wprowadziła kontekst polityki krajowej i to uniemożliwiło stworzenie wspólnego stanowiska.
CZYTAJ DALEJ

Warszawa: będą Zaduszki za nienarodzonych w pobliżu punktu aborcyjnego

Centrum Życia i Rodziny zaprasza do udziału w Zaduszkach za nienarodzonych, które odbędą się piątek 7 listopada o godz. 17.00 przy ul. Wiejskiej w Warszawie, niedaleko siedziby „AboTak”, a zarazem w pobliżu polskiego Sejmu.

W dniach, w których Kościół otacza modlitwą zmarłych, chcemy w sposób szczególny powierzyć w modlitwie różańcowej dzieci, które zginęły na skutek aborcji oraz ich matki - mówi Marcin Perłowski, dyrektor Centrum Życia i Rodziny.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Semeraro: dlaczego Newman wybrał oratorium Filipa Neri?

2025-11-04 20:21

[ TEMATY ]

oratorium

doktor Kościoła

Św. John Henry Newman

św. Filipa Neri

Vatican Media

Popiersie i relikwie Johan Henry'ego Newmana

Popiersie i relikwie Johan Henry'ego Newmana

W Rzymie, w macierzystym kościele Oratorium św. Filipa Neri odprawiono Mszę dziękczynną za ogłoszenie św. Johna Henry’ego Newmana doktorem Kościoła. Liturgii przewodniczył kard. Marcello Semeraro. W homilii zastanawiał się nad duchowym pokrewieństwem nowego doktora Kościoła i założyciela oratorianów. Dlaczego Newman po swej konwersji wstąpił właśnie do tego zgromadzenia i obrał św. Filipa za duchowego przewodnika?

Kard. Semeraro przypomniał, że Newman długo się zastanawiał nad swą przyszłością w Kościele katolickim i rozważał wiele różnych opcji. Ostatecznie zdecydował się na oratorium, ponieważ pociągał go duchowy urok św. Filipa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję